Mikołajkowy zawał serca
Na budowie zbyt wiele się nie dzieje, kończymy deskować dach nad garażem. Aktualnych zdjęć niestety nie mam. Opowiem więc Wam jak mało zawałem serca nie przyprawiłam prezentu na mikołajki.
W czwartek rano dzień zaczął się jak każdy, do czasu... aż przyszedł listonosz i przyniósł nam w prezencie Mikołajkowym rachunek za prąd. No nic myślę sobie pewnie ze 100zł będzie jak poprzednie dwa, otwieram koperte a tam widnieje kwota 570zł oczy mi z orbit mało nie wyskoczyły, przez chwilę myślałam, że przecinka nie zauważyłam, ale nie wszystko gra 570zł, wydałam z siebie kilka niecenzuralnych słów na co teściu mówi "Monia ale to chyba na kilka miesięcy jest" drżącą ręką przewróciłam kolejną stronę i kamień mi spadł z serca to kwota do podzialu na 5 miesięcy. Hhuurrraaa!!!!!!! Nawet sobie nie wyobrażacie jaka mnie ogarnęła radość. Ale, że ze mnie wredna baba myślę sobie trzeba wkręcić męża. Gdy tylko wrócił z pracy mówię mu, że dostaliśmy prezent od energi, on za kopertę, otwiera i słyszę tylko "o k... ile?" Wiem że było to chamskie z mojej strony ale tak miło mi było powiedzieć mu, że to na 5 miesięcy Oby takich prezentów jak najmniej.